O krakowskim rzemiośle #6: Scrapman Art
Przy ul. Bagrowej 9, nieopodal cieszącego się popularnością zalewu, swoją pracownię ma Dariusz Trzop. Pracownię dość nietypową, bo metaloplastyczną. Pan Dariusz, działając pod szyldem „Scrapman Art”, tworzy w niej niesamowite rzeźby, modele i figurki. Wszystko to przy wykorzystaniu stalowych elementów z odzysku. Angielskie słowo „scrap” w nazwie, oznaczające „złom”, jest tu nieprzypadkowe. Większość materiału pochodzi właśnie z tego typu miejsc. Przed kilkoma dniami mieliśmy okazję odwiedzić wspomnianego rzemieślnika i jego zakład.
Od drewna do stali, czyli o artystycznym zacięciu
– W dzieciństwie rzeźbiłem w drewnie. Zajmowałem się tym czysto hobbystycznie w rodzinnym domu. Nie miałem więc idealnych warunków, ale zauważyłem, że mam do tego jakiś dryg. Planowałem nawet edukację w szkole artystycznej w Zakopanem, ale życie potoczyło się nieco inaczej.
Ostatecznie pan Dariusz skończył szkołę o profilu handlowym. Niedługo później – jako operator wózka widłowego – rozpoczął pracę w magazynie. Następnie ukończył kilka różnych kursów spawalniczych. Dobrze zaznajomił się z obróbką metali i procesem spawania. Jako spawacz często jeździł w delegacje po Polsce. Na dłużej zagościł w ślusarni, w której przepracował osiem lat. Wtedy też po raz pierwszy pojawiła się myśl o rzemiośle, które wykonuje do dziś.
– Przerabianiem złomu w sposób „artystyczny”, a właściwie metaloplastyką zająłem się ponad trzy lata temu. Pierwszą stworzoną rzeźbą była figurka ludzika – wykonana z tłoku silnika. Ktoś ją zobaczył i zapytał o możliwość kupna. Kiedy ją sprzedałem, zrobiłem drugą. Ta też się sprzedała, więc pomyślałem, że może warto zająć się tym na poważnie. To był czas, kiedy pracowałem w ślusarni, więc spawałem po godzinach – wieczorami i w weekendy.
Po pewnym czasie zleceń zaczęło przybywać. Pojawiły się również pierwsze zamówienia z zagranicy. Grono klientów powiększyło się do tego stopnia, że Pan Dariusz postanowił otworzyć własną pracownię, w której mógłby działać pod własnym szyldem.
Tłoki, śruby i pręty, czyli o komponentach z odzysku
– Własny zakład otworzyłem we wrześniu ubiegłego roku. Tu, na Bagrowej, działam więc stosunkowo krótko. Powoli rozwijam działalność, niedawno uruchomiłem autorską stronę internetową, na której będę mógł prezentować swoje prace. Dotychczas robiłem to za pomocą mediów społecznościowych. Wielu klientów dotarło do mnie dzięki zdjęciom i filmom, które zamieszczam na Facebooku, Instagramie czy TikToku.
Pan Dariusz nazywa swoje zajęcie spawaniem artystycznym. Jak sam przyznaje, nie jest to profesjonalne określenie, ale w choć pewnym stopniu uzmysławia, czym tak naprawdę się zajmuje. Wszystkie rzeźby, figury i modele, które tworzy, są przez niego wykonywane z materiałów, które pozyskuje ze złomu lub od zaprzyjaźnionych mechaników.
– Wszystko, co znajdę, a co może przydać się w mojej pracy, zabieram do pracowni. Obecnie na hali mam dwie, trzy palety materiału. To są setki kilogramów złomu, główne stali czarnej, które później selekcjonuję i dobieram do konkretnych prac.
Zamówienia są bardzo różne i obejmują zarówno przedmioty dekoracyjne, jak i codziennego użytku. Popularnością cieszą się repliki samochodów i motocykli. Są one odwzorowaniem zdjęć nadesłanych przez klientów lub niewielkich modeli kupowanych przez Pana Dariusza. Zdarzają się również zamówienia nieco bardziej nietypowe, jak np. dwumetrowy posąg husarza w motywie fantasy. To nad nim przez najbliższych kilka tygodni pracować będzie rzemieślnik. Sama praca do łatwych nie należy. Wymaga precyzji, kreatywności, a przy tym dużych pokładów cierpliwości.
Szlifierka, młotek i spawarka, czyli o procesie tworzenia
– Przed podjęciem pracy nie robię szkiców czy projektów tego, co zamierzam stworzyć. Wszystko jest w mojej głowie. Mówiąc wprost, klient obdarza mnie zaufaniem, nie widząc wizualizacji swojego zamówienia. Poszczególne zlecenia robię do momentu, aż osiągnę oczekiwany efekt. Czasami jest tak, że coś zrobię i zaraz później to potnę, bo mi się nie spodoba.
Wszystkie etapy produkcji odbywają się w warsztacie, wydzielonym w części dość rozległej hali. Na jego środku znajduje się duży, roboczy stół. Wokół niego dziesiątki narzędzi i sprzętu – tarcze, szlifierki czy spawarki. Każdy ma swoje konkretne zastosowanie. W powietrzu unosi się z kolei charakterystyczny zapach szlifowanej stali.
– Po wybraniu odpowiedniego materiału tnę go standardowo szlifierką, a w przypadku prętów specjalną gilotyną. Jeśli coś wymaga zagięcia, to wszystko wykonuję ręcznie, młotkiem. Później następuje etap spawania – każde łączenie, kawałek po kawałku. Na końcu szlifowanie, wygładzanie nierówności i dopracowywanie szczegółów. Niektóre z przedmiotów wymagają również malowania. Całość to dość czasochłonny, a przede wszystkim brudny proces.
Pan Dariusz jest jednym z nielicznych w Polsce rzemieślników, którzy tworzą sztukę ze złomu. Jak sam przyznaje to zajęcie jest nie tylko jego pracą, ale też – a może przede wszystkim – pasją. W najbliższej przyszłości zamierza konsekwentnie rozwijać pracownię i poszerzać zakres działalności.
Zainteresowanych wspomnianym rzemiosłem zachęcamy do odwiedzenia pracowni metaloplastycznej „Scrapman Art” Dariusza Trzopa (ul. Bagrowa 9), kontaktu telefonicznego – 728821173 lub mailowego – scrapmanart22@gmail.com. Odsyłamy również na stronę internetową, Facebooka, Instagrama oraz TikToka pracowni.
Na koniec chcielibyśmy podziękować Panu Dariuszowi – za serdeczne przyjęcie, miłą rozmowę i prezentację rzemiosła. Było nam bardzo miło u Pana gościć.