Pitnik w zasięgu pięciominutowego spaceru?
Z butelek i bidonów wielorazowego użytku korzystamy coraz chętniej, dzięki czemu kupujemy coraz mniej napojów w plastikowych butelkach. Kłopot w tym, że po wyjściu z domu niewiele jest możliwości, żeby własne naczynia napełnić wodą pitną. – Miasto powinno wspierać tę modę, bo niesie za sobą wiele korzyści. Dlatego na terenie Krakowa powinny licznie pojawić się tzw. pitniki, czyli źródełka z krakowską kranówką – mówi Łukasz Gibała, lider klubu radnych Kraków dla Mieszkańców. Jego klub złożył właśnie projekt uchwały w tej sprawie.
Korzystanie z własnych bidonów czy butelek ma wiele plusów, podstawowym jest jednak ograniczenie zużycia plastiku. Warto przypomnieć, że do wyprodukowania 1 półtoralitrowej butelki plastikowej zużywa się 26 litrów wody. W Polsce zaledwie 30% takich butelek trafia do recyklingu, a te, których to nie spotka, będą się rozkładać ponad 500 lat. Bardzo często nie lądują nawet w koszu na śmieci, zaśmiecając ulice czy parki, a w przestrzeni miejskiej mogą zakończyć żywot niemal wyłącznie w śmietnikach na odpady zmieszane. Trzeba też mieć świadomość, że w efekcie działania ciepła z plastikowych butelek uwalnia się mikroplastik, którego spożycie prowadzi do przewlekłych chorób cywilizacyjnych. Inne korzyści z instalacji pitników to m.in. ulżenie mieszkańcom i turystom podczas upałów, promocja krakowskiej kranówki, a także mniejsze koszty wywozu i przetworzenia plastikowych odpadów – skoro będzie ich mniej.
Projekt uchwały autorstwa Łukasza Gibały zakłada stworzenie kompleksowego Programu budowy na terenie Krakowa ogólnodostępnych źródełek zasilanych wodą z miejskich wodociągów. – Idealnie, gdyby pitnik był zawsze w zasięgu pięciominutowego spaceru – i takie założenie przyjęliśmy w uchwale – tłumaczy Gibała. – W tej chwili w Krakowie mamy zaledwie 18 miejsc na wolnym powietrzu, gdzie można napełnić własne naczynie wodą pitną. To stanowczo za mało. W niemal milionowym mieście to w zasadzie ilość symboliczna – dodaje radny.
Uchwała ma charakter kierunkowy. Jeśli uzyska wymaganą większość w radzie miasta, zobowiąże Jacka Majchrowskiego do sporządzenia analizy, ile potrzeba pitników, żeby spełnić założenie, że z każdego uczęszczanego przez mieszkańców punktu będzie nie dalej niż 500 metrów do takiego źródełka. Gibała szacuje, że będzie to około 400 urządzeń. Prezydent będzie musiał również wskazać jednostkę miejską, która zrealizuje program, przedstawić radnym harmonogram działań i zarezerwować na ten cel środki z budżetu miasta już w przyszłym roku. Na podobny krok niedawno zdecydowała się stolica. Wykonawca warszawskich pitników wycenił wykonanie jednego na około 20 tys. złotych. Koszt krakowskiego programu można więc szacować na około 8 milionów złotych. – To, nomen omen, tylko kropla w krakowskim sześciomiliardowym budżecie. A korzyści ogromne – argumentuje Gibała.