Żądamy wyjaśnień w kwestii wypuszczenia przez Hutę pięciu ton pyłów do powietrza
Kilka dni temu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie podał do wiadomości publicznej informację o wypuszczeniu przez krakowską Hutę dodatkowych pięciu ton pyłu do powietrza. W związku z tym, żądamy wyjaśnień – zarówno od Huty, jak i od WIOŚ. Interesuje nas przede wszystkim odpowiedź na dwa zasadnicze pytania: co było powodem tak licznych awarii oraz dlaczego dowiadujemy się o tym po wielu miesiącach. Dzisiaj, 30 lat od katastrofy w Czarnobylu, trudno oprzeć się wrażeniu, że (na szczęście w mikroskali) zadziałał tu ten sam mechanizm. Ci ludzie (zarówno truciciele, jak i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska), muszą zrozumieć, że zwlekanie z takimi informacjami jest skandaliczne. Bo przecież można było poprosić ludzi, żeby nie wychodzili bez powodu z domów. Można było poinformować przedszkola, żeby nie wypuszczały dzieci na place zabaw. Ale wygodniej było milczeć i liczyć na to, że się „nie wyda”.
A może WIOŚ nie zauważył dodatkowych ton pyłu w powietrzu i dowiedział się o nich dopiero po miesiącach? Sami nie wiemy, która możliwość jest gorsza. Pierwsza wskazuje na skrajną nieodpowiedzialność, głupotę i brak poszanowania ludzkiego życia. Druga pokazuje natomiast, że nie istnieje coś takiego, jak stały nadzór nad jakością powietrza w Krakowie. Dodajmy, że WIOŚ, na który powołuje się Huta informuje, iż w tym przypadku nie było zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego. Czy dodatkowych pięć ton rakotwórczego pyłu w mieście, w którym przez 150 dni w roku oddychamy trującym powietrzem, naprawdę nikomu nie szkodzi? Bzdura. I czy dotkliwość kary, jaką zastosował WIOŚ jest odpowiednia? To było pouczenie… Dlatego zadajemy pytania dyrektorowi Huty i dyrektorowi WIOŚ.