Zima przy Bujwida 10
Środa, 11 grudnia, zbliża się południe. Za nami jeden z pierwszych mroźnych poranków. Temperatura na zewnątrz oscyluje wokół zera, z powodu lekkiego wiatru jest nieprzyjemnie zimno. Kiedy weszliśmy do mieszkania, wewnątrz było około 10 stopni Celsjusza. Teraz, kiedy od dłuższej chwili razem z trójką mieszkańców, Łukaszem Gibałą, naszym prawnikiem Filipem i dwoma psami siedzimy w niewielkim pokoju, temperatura podniosła się do 13 stopni. W jednym kącie lekko buczy farelka. W drugim, na suszarce, bezskutecznie próbuje wyschnąć pranie. Siedzimy w zimowych kurtkach. Dla ludzi, którzy tutaj mieszkają to codzienność od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy.
Mieszkańcy trzypiętrowej kamienicy w samym centrum Krakowa, przy ul. Bujwida 10 (po trzy mieszkania na każdym piętrze), na początku tego sezonu grzewczego zostali bez ogrzewania. Ponieważ od 1 września wszedł w życie zakaz palenia węglem i drewnem, w sierpniu zlikwidowali piece. Mieli zostać podłączeni do miejskiej sieci ciepłowniczej, ale nie zostali. Pod koniec listopada dowiedzieli się, że termin podłączenia ich kamienicy do sieci MPEC został przesunięty na… czerwiec 2020 roku. W czwartek, 5 grudnia, Pani Anna i Pani Małgorzata przyszły do Łukasza Gibały na cotygodniowy dyżur radnego. Przyszły, bo nie wiedziały już, co robić. Bo jest im we własnych mieszkaniach potwornie zimno. Bo syn jednej z nich, nastolatek z astmą, codziennie wdycha opary grzyba, który „pięknie” rośnie nad oknem – a trudno wietrzyć mieszkanie, w którym jest maksymalnie 10-11 stopni Celsjusza. Bo wilgotność w kamienicy jest tak duża, że okna od wewnątrz spływają wodą.
To, co można było zrobić natychmiast, to nagłośnić temat medialnie. Poskutkowało. Pracownicy MPEC w dzień po naszej wizycie u Pani Anny i Pani Małgorzaty zainstalowali „tymczasowy węzeł cieplny” zasilany prądem. Rozwiązanie oczywiście chwilowe, ale przynajmniej jakieś. Co więcej, mieszkańcom udało się wynegocjować, że – mimo że prąd jest droższy – zapłacą tyle, ile zapłaciliby za ciepło z miejskiej sieci. Nowy termin podłączenia kamienicy do ciepłociągu to luty.
Jak doszło do tego, że mieszkańcy kamienicy przy Bujwida 10 musieli żyć bez ogrzewania? Właściciel budynku już w 2018 roku złożył w MPEC wszystkie potrzebne do podłączenia do sieci dokumenty. Instalacje wewnętrzne też zostały do tego przygotowane. Pozostało tylko doprowadzić kilkanaście metrów przyłącza do budynku. Pracownicy miejskiej spółki tłumaczą się tym, że są procedury, że uzyskiwanie pozwoleń jest czasochłonne… Pytanie, dlaczego poza tymi procedurami nikt nie widzi ludzi, którzy żyją w skandalicznych warunkach. I którzy dla miejskich instytucji powinni być na pierwszym planie.
Radny Łukasz Gibała zwrócił się w tej sprawie z pismem interwencyjnym do MPEC, a z interpelacją – do Jacka Majchrowskiego. Pyta również, czy MPEC zamierza w jakiś sposób zrekompensować mieszkańcom nie tylko to, że przez kilka miesięcy musieli marznąć we własnych mieszkaniach, ale też to, że mieszkania te zostały zniszczone – część z nich niedawno była remontowana, a teraz na ścianach wykwitł grzyb, a pomieszczenia są zawilgocone. Radny domaga się też informacji, czy kamienica przy Bujwida 10 jest wyjątkiem. Bo trudno nie mieć obaw, że takich budynków, których mieszkańcy żyją w zimnie z powodu „procedur” i „czasochłonnego uzyskiwania pozwoleń” przez MPEC, jest w naszym mieście więcej.